Jakie masz skojarzenia, kiedy słyszysz „biega jak dziewczyna”, „zachowuje się jak dziewczyna”, za kółkiem jest jak kobieta”?

Pamiętam określenie „jak dziewczyna” z dzieciństwa. Było ono jak obelga. To był jeden z gorszych epitetów jakie można było usłyszeć. Obraźliwy zarówno dla chłopców, jak i dla dziewczyn. Jaki przekaz niesie ta ocena „dziewczęcości”? Że dziewczyny są gorsze, słabe. Że  można im pobłażać, że są mniej warte.

Kilka lat temu marka Always stworzyła serię filmików reklamowych. Pokazuje w nich powszechne naigrywanie się z tego co kobiece, dziewczęce, pokazuje etykiety i ograniczające przekonania, które narzucane są dziewczynkom i kobietom. [Przy okazji: poddaję do analizy siłę marketingową tej kampanii. Twoja osobista, życiowa misja może się okazać najlepszym miejscem do poszukiwania wyjątkowych, społecznie odpowiedzialnych treści, które poruszą Twoich odbiorców. Jeśli interesuje Cię kampania Always, tutaj i tutaj znajdziesz case study. Dziś nie będę się koncentrować na podpowiedziach związanych z budowaniem marki, ale na temacie kobiecości, dziewczęcości i tego co ze sobą niesie.]

„Like a girl” towarzyszyło mi też w dorosłym życiu. Wmawiano mi, że nie dam rady: prowadzić biznesu, przejechać 100 km na rowerze. Że czegoś nie powinnam robić. Że nie wypada. Zdarzało się, że musiałam udowadniać swoją wartość jako trener czy przedsiębiorca w sytuacjach, w których moi koledzy byli brani „z pełną powagą” bez żadnych pytań. Niezliczoną ilość razy słyszałam, że ktoś „prowadzi auto jak baba”. Nawet teraz, mając 35 lat, nadal czasami słyszę, że „nie dam rady, bo jestem kobietą”. Albo, że ktoś nazywa kobiety „słabą płcią” (i naprawdę wierzy, że jesteśmy słabe!).

Nie chcę dziś robić polowania na czarownice i rozliczać za takie pejoratywne skojarzenia z kobiecością ani mężczyzn, ani kobiety, rodziców, kadrę pedagogiczną czy polityków. Chcę dziś napisać o kobietach, które spotykam. O tym jak niezwykłe są, jaką mają siłę, jak nieprawdopodobny intelekt, jaką spostrzegawczość i wrażliwość.

Spotykam kobiety, które prowadzą swoją działalność gospodarczą i prowadzą ją nadal, mając pierwsze i kolejne dzieci. Uczą się bycia mamą. Uczą swoje dzieci uczestnictwa w ich życiu i ich pracy. Zarażają swoje dzieci radością podejmowania wyzwań i trudem ich codziennej realizacji. Kiedy na nie patrzę jestem pełna zachwytu nad ich dyscypliną, konsekwencją i olbrzymią wytrzymałością. Nieprzespane noce a potem rano uśmiechy i łaskotki. Prowadzenie kampanii reklamowych, przerywane co kilka minut: „ładne?” albo „mogę coś słodkiego?” albo „kuuuppaaaa!”. Prowadzenie rozmów z klientami, z dzieckiem na rękach i zupą na gazie. Taka podzielność uwagi? Taki poziom koncentracji? Wow! Nie uwierzyłabym, gdybym nie widziała!

Spotykam kobiety, które zostały z dzieckiem w domu. Albo z czwórką dzieci. Wzięły na siebie trud opieki, wychowania, łagodzenia strachów, złości i rozpaczy. A większość z nich wzięła też na siebie odpowiedzialność za prowadzenie domu. Za te wszystkie czynności, które trzeba powtarzać codziennie. CODZIENNIE! Codziennie gotowanie, sprzątanie, karmienie. Codziennie rysowanie kredkami i układanie puzzli. Codziennie łagodzenie sporów. Codzienne pytanie się samej siebie: czy dobrze postępuję wobec niego? Czy daję jej wystarczająco dużo bodźców i różnorodności w zadaniach? Czy sposób w jaki reaguję na jego emocje, pozwala mu się uczyć radzenia z nimi? Czy nie za mało przytulam i doceniam? Czy nie powinnam być bardziej kategoryczna? Te kobiety zostają z tymi pytaniami same. A odpowiedź dostaną za… 15, 30 lat! I tak codziennie. Przez kilka lat. I w dodatku, na każdym rogu byle „specjalista od wszystkiego” potrafi z pełną wyższości miną stwierdzić „aha, siedzisz w domu?” Hahha! Siedzenie, to jest w biurze. A praca na SPRINTach to raj w porównaniu z niekończącym się rytuałem nieustannej aktywności bez daty końcowej. Jestem pełna podziwu dla odporności i siły kobiet, które dzień po dniu, dla nas wszystkich, dla kolejnych pokoleń, realizują najważniejszy zawód świata.

Spotykam kobiety, które decydują się na uprawianie sportu. I nie mówię tu o tych, dla których stało się to sposobem na życie. Mówię o księgowych, które przejeżdżają 10 tysięcy kilometrów na rowerze rocznie. Skrzypaczkach, które podnoszą 80 kg. Pedagogach, które przebiegają maratony i startują w triatlonach. One spędzają wiele godzin na treningach. Bez względu na pogodę i na to czy akurat im „się chce”. Jeśli to nie jest siła, to nie wiem co nią jest! Trzeba mieć ogromną siłę psychiczną, by przejść ponad stereotypem „cizi, która na siłce tylko trzaska foty”. Trzeba mieć solidną dawkę pewności siebie, by nie zwątpić, gdy ludzie dookoła wciąż zadają to samo pytanie „a nie boisz się, że będziesz wyglądać jak worek mięśni? Przecież to takie nieapetyczne. Kobieta powinna być miękka i delikatna.” Uf! Gratuluję Wam dziewczyny, macie solidny powód do dumy!

Każda z nas jest inna i każda wybiera swoją drogę.
Jednak wiem, (tak: WIEM), że każda z nas jest silna, wyjątkowa, piękna i nie do pokonania! Wierzę w naszą wrażliwość, inteligencję, mądrość. Kto, jak nie my potrafi tak pięknie wcielać wartości w życie? Kto potrafi zauważyć subtelność niepewności w ukochanej osobie? Kto potrafi dać wsparcie i ciepło, które napędza ludzkość? Kto ma siłę wstawać i ciężko pracować przez cały dzień po kolejnej nieprzespanej nocy?

 

0
    0
    Twój koszyk
    Twój koszyk jest pustyWróć do sklepu