Pisałam już o ocenach. Kiedy myślimy w kategoriach ocen, tracimy kontakt z własnymi uczuciami i potrzebami jak również z uczuciami i potrzebami innych. Stwierdzenie, że ktoś jest głupi lub dziwaczny nie przyniesie skutku w postaci oczekiwanej przez nas zmiany zachowania. Wartościowanie, karanie i nagradzanie to postawy, którymi nasiąknięci jesteśmy od maleńkości zarówno przez system edukacji, sposoby wychowawcze rodziców jak i przez filmy, programy telewizyjne i powieści.

Formą oceny jest porównywanie. Jeśli chcecie się przekonać jakie skutki przynosi porównywanie wybierzcie sobie zdjęcie jednej z gwiazd, gwiazda do której chcielibyście być (fizycznie) podobni. Znajdźcie szczegóły dotyczące jej wymiarów, wyglądu, wieku. Szczegółowo porównajcie ze swoimi wymiarami. Kontemplujcie różnice. Następnie wyszukajcie postać, która szczególnie imponuje wam intelektem, osiągnięciami. Dokonajcie analogicznego porównania: kiedy miała pierwszy sukces, czego dokonała, jaką spuściznę pozostawiła. Kontemplujcie różnice. Kiedy wygrzebiecie się już z przygnębienia, które sami sobie uczyniliście tym ćwiczeniem, pamiętajcie, by oszczędzić innym takiego doświadczenia…

Kolejną częstą pomyłką jest stosowanie kar i nagród. Nikogo nie możemy zmusić do tego, by postępował wedle naszej woli. Odsyłam do literatury z zakresu wychowania i wielokrotnie powtarzanych badań dotyczących skuteczności kar i nagród w procesie wychowania (zwróć proszę uwagę na długofalowe skutki). Karą jest nie tylko „lanie” albo „szlaban”. Jest nią również nagana, publiczne poniżenie (werbalne lub fizyczne), pozbawienie przywilejów, ignorowanie i wiele innych. Karanie to świetny sposób na prowokowanie buntu, wykorzystywania chwil nieuwagi, zemsty, braku szacunku, wrogości etc. Nagradzanie powoduje automatyzację działania, utratę niezależności myślenia, zniechęcenie do danej aktywności, obniżenie szacunku, pragnienie uwolnienia się od zależności. Karanie i nagradzanie zabija wewnętrzną motywację, osłabia zaangażowanie i poczucie sprawstwa. Obniża też poczucie własnej wartości.

Kolejną blokadą porozumienia jest wypieranie się odpowiedzialności. Już samo ocenianie ma tego znamiona: „ty jesteś taki a taki, nic tego nie zmieni, a w szczególności ja nie mam z tym nic wspólnego”. Wypieramy się odpowiedzialności, także wtedy, gdy tłumaczymy nasze wyboru „powinnością” (poniżej znajdziesz ćwiczenie związane z pracą nad słowem „muszę”), zasadami prawa, nakazem zwierzchnika czy regulaminami. Pozbywanie się odpowiedzialności, przynosi nam pewne korzyści:

  • Odsunięcie od siebie trudności (jeśli coś ode mnie nie zależy, nic nie pomoże moje zamartwianie się)
  • Zwolnienie się z myślenia, decydowania i działania (skoro nie mam wpływu, po co cokolwiek robić?)
  • Prawo do złoszczenia się na innych, własny los lub niesprawiedliwość świata
  • Prawo do uzyskiwania wsparcia, współczucia, łagodności i pomocy

 

Zrzucanie odpowiedzialności przynosi jednak głównie negatywne skutki:

  • Oddala nas od osiągnięcia celu
  • Zaniża samoocenę (jeśli nie mam na nic wpływu, to znaczy, że niewiele znaczę)
  • Spadek możliwych do osiągnięcia sukcesów (skoro nie podejmujemy działania…)
  • Obniżenie się kreatywności i umiejętności rozwiązywania trudności (skoro nie mamy wpływu, to nawet nie szukamy innych rozwiązań)

Kiedy zaś bierzemy odpowiedzialność za nasze czyny, słowa i życie:

  • Budujemy silną samoocenę
  • Realizujemy swoje potrzeby
  • Uwrażliwiamy się na potrzeby innych
  • Zwiększamy własną aktywność i skuteczność
  • Odczuwamy większą satysfakcję
  • Jesteśmy z siebie dumni

Dlaczego „musimy”?

„Muszę” to najpopularniejsza forma zrzucania odpowiedzialności… I nie chodzi tu o słówko „musieć” tylko o nasze przekonanie, że „naprawdę musimy”.Zapraszam cię do ćwiczenia. Zrób listę rzeczy, które „musisz”.

A teraz zastanów się, cop zyskujesz wykonującdaną czynność?

Co chcesz uzyskać robiąc ją?

np. muszę rano wstać -> bo chcę zdążyć do pracy, nie chcę jej stracić.

muszę pracować -> bo chcę zarobić.

muszę zarabiać -> bo chcę mieszkać w mieście, kupować jedzenie, jeździć na wakacje etc.

muszę oddychać -> bo chcę żyć.

Dla każdego „muszę” napisz, dlaczego chcesz.

Od tej pory, gdy przyjdzie Ci na myśl, że coś musisz, zatrzymaj się. Zastanów się, po co chcesz to zrobić. Świadomie podejmij decyzję o wykonaniu tej rzeczy albo nie.

…i nie mów więcej, że „musisz”! Weź odpowiedzialność za to, co robisz w swoim życiu! To nie jest gra przypadku tylko gra twoich decyzji!

 

*Na podstawie:  Marshall B. Rosenberg, Porozumienie Bez Przemocy, 1998, Wydawnictwo Jacek Santorski &Co

0
    0
    Twój koszyk
    Twój koszyk jest pustyWróć do sklepu