Jak wiele osób publicznych mam swój fanpage w mediach społecznościowych. Jest mi bardzo miło kiedy widzimy się na Facebooku i Instagramie. Nie chciałabym jednak, aby ta obecność „wciągnęła Cię” i oderwała od prawdziwego życia, od aktywności i ważnych relacji. Dlatego przygotowałam ten artykuł, w którym dzielę się moimi sposobami na uniknięcie pułapek Internetu.

Określam cel przed uruchomieniem przeglądarki.

Kiedy sięgam do Internetu lub konkretnych platform społecznościowych, ustalam najpierw po co to robię. Generalnie social media służą mi trzem celom:

  • Pozostawanie w kontakcie z moją społecznością i dzielenie się za darmo wiedzą. W tej kategorii mieści się zarządzanie wszystkimi fanpagami i grupami, planowanie treści, dyskusje i rozmowy z członkami grupy.
  • Kontakty prywatne: umawianie się na spotkania, wymiana prostych informacji. Bardziej złożone sprawy poruszam w rozmowach bezpośrednich lub telefonicznie.
  • Poszukiwanie interesujących mnie materiałów i wydarzeń, np. koncertu, atrakcji na wybrany dzień, szkolenia z interesującej mnie tematyki. Korzystam także z grup tematycznych np. dotyczących sprzedaży na Amazon lub poszukiwania podwykonawców.

Wiem kiedy jest czas na każde z tych działań. Np. Posty planuję w piątki, nowych treści rozwojowych szukam w wybranym przeze mnie na dany rodzaj rozwoju czasie. Cel uruchomienia przeglądarki ustalam także przed korzystaniem z Youtube, portali z artykułami z interesującej mnie tematyki, TEDa i Internetu ogólnie.

Zanim uruchomię komputer ustalam harmonogram działania. Korzystam wyłącznie z tych narzędzi, które są mi potrzebne do zrealizowania zaplanowanych zadań.

Mam wyłączone powiadomienia.

W telefonie mam wyłączone wszystkie powiadomienia poza aplikacją Later (odpowiadającą za publikowanie postów na Instagramie). Żadnego Messengera. Żadnych notyfikacji o polubieniach, komentarzach czy udostępnieniach.

Podobnie na komputerze. Nie otrzymuję mailowych powiadomień. Mam też wyłączoną opcję informowania mnie o nowych wiadomościach.

Dlaczego?

Dlatego, że chcę zajmować się korespondencją i moimi profilami wtedy, kiedy ja o tym zadecyduję. Wybieram odpowiednią dla mnie porę i zajmuję się odpowiedzią na wszystkie wiadomości i komentarze w tym, wybranym przeze mnie czasie. Dzięki temu nie ulegam rozproszeniu za każdym razem, gdy pojawi się pojedyncze powiadomienie. Kiedy hurtowo załatwiam sprawy, zmniejszam liczbę okazji do „zgubienia się” w sieci.

Robię notatki.

Zauważyłaś, że czytanie i oglądanie rozwojowych treści samo w sobie jest przyjemne? Otwiera różne „klapki” w głowie. Daje poczucie, że „coś” się robi, na czymś się pracuje. Równocześnie wiem, że samo pochłanianie treści nic nie daje. Dużo bardziej świadomie wybieram materiały edukacyjne, od kiedy korzystam z nich wyłącznie z notatnikiem przed nosem. Po prostu nie wybieram mało skondensowanych lub mało odkrywczych dla mnie materiałów, które tylko potwierdzają to, co już wiem. Nie miałabym z nich zbyt wiele do zapisania.

Dzięki notatkom łatwiej zapamiętuję treści. Stopniowo wdrażam i testuję propozycje z książki czy szkolenia. Dzięki temu czytanie/szkolenie się przynosi owoce w moim działaniu. A dopiero działanie przynosi efekt w moim życiu.

Limituję czas spędzany na konsumpcji treści.

Łatwiej jest poszerzać wiedzę niż wdrażać zmiany. Materiałów edukacyjnych jest jednak tak dużo, że możnaby przy nich spędzić całe życie, a i tak większość pozostałaby nietknięta. Dlatego wybieram świadomie. Sięgając po książkę lub szkolenie edukacyjne nie tylko kieruję się moimi zainteresowaniami, ale przede wszystkim gotowością do wykorzystania danej wiedzy czy umiejętności w swoim życiu.

Dobieram ilość pochłanianych treści do moich możliwości wdrażania. Dzięki temu unikam pułapki nieustannego dokształcania. Równoważę poszerzanie wiedzy ze zdobywaniem doświadczenia.  

Monitoruję się i poprawiam.

Stosowanie wszystkich powyższych zasad nie jest u mnie jeszcze 100%. Być może nigdy nie będzie. W końcu bywają różne dni i czasem mój stan sprawia, że łatwo mi się rozproszyć. Bardzo ważnym elementem, dzięki któremu nie grzęznę „przypadkiem” na jakiejś stronie (zbyt długo;), jest monitorowanie się. WIEM, że szperanie w sieci nic mi nie da oprócz znużenia. Wiem, że więcej mi da popatrzenie w okno i zamyślenie się, niż posłuchanie kolejnego eksperta od Social Media. Dlatego kiedy przyłapuję się na niezaplanowanym (czyt. bezcelowym) pozostawaniu w Internecie rozłączam się natychmiast.

Wielu ludzi „przyłapuje się” np. na scrollowaniu strumienia aktualności. W chwili przyłapania wie, że to jest bez sensu. Ale zamiast wyłączyć ekran i się ocucić scrolluje dalej! Okłamują sami siebie, że „jeszcze tylko chwilka”, „tylko ten jeden krótki filmik jeszcze obejrzę”. I wsiąkają na kolejnych kilkanaście, kilkadziesiąt minut. Jest kilka psychologicznych mechanizmów, które trzymają nas przy ekranie. Ja wymienię dwa. Po pierwsze ekran wprawia nas w stan podobny do hipnozy. Nasz umysł jest skoncentrowany a równocześnie mało aktywny. Trzeba „ostrego cięcia”, aby wyjść z tego stanu. Takim cięciem może być wyłączenia ekranu i poskakanie, rozpoczęcie innej aktywności (np. manualnej), wyjście do kuchni po szklankę wody lub jabłko, zadzwonienie do kogoś. Drugim powodem sprzyjającym temu, żeby pozostać „przyklejonym” do ekranu są sygnały z części mózgu potocznie zwanej ośrodkiem przyjemności. Oglądanie różnych filmów, obrazków czy tekstów pobudza ten ośrodek. Zwykle odczuwamy to jako rodzaj rozluźnienia, ulgi i spokoju. Oglądanie jest łatwe, nie wymaga naszej aktywności i równocześnie jest przyjemne, bo dostarcza wystarczającej ilości bodźców, aby się nie nudzić. Dopiero znużenie po wyłączeniu ekranu może dać cień wątpliwości: „czy naprawdę dobrze spędziłam czas?”

Wiem, co powiedziałby mi doradca od marketingu i sprzedaży: NIE PISZ TEGO! To strzał w kolano! Przecież budowanie relacji online polega na tym, aby ludzie byli faktycznie obecni!
I nie powiem – mi też zależy, aby moje wiadomości do Ciebie docierały. Bardzo życzę sobie tego, by Cię wciągały i doprowadzały do mądrych wniosków. Cieszę się, kiedy je udostępniacie i dzielicie się. Wiem równocześnie, że to nie do życia w sieci chcę Cię zapraszać! Internet, media społęcznościowe to narzędzia. Używam tych narzędzi, bo dają mi szansę dotrzeć do Ciebie, nawet jeśli nigdy nie mieliśmy okazji się poznać. Ty też UŻYWAJ tych narzędzi. Używaj ich świadomie. Nie pozwól, aby one decydowały kiedy się nimi zajmiesz i przez ile czasu. Ty wybieraj.

Ode mnie masz dziś trzy zadania:

  1. Wyłącz powiadomienia. Na dwa tygodnie. Po prostu to wypróbuj. Spodoba Ci się – to nie włączysz ich powrotem. Nie będziesz na to gotowa – włączysz je ponownie. Zrób to TERAZ!
  2. Załóż, że każdy przeczytany artykuł lub książka lub obejrzane nagranie edukacyjne czy szkolenie ma przynieść zmianę w Twoim życiu. Np. Jeden artykuł -> jedno zadanie do wykonania. Jeśli nie masz gotowości wdrożyć nowych działań, zamiast kolejnego filmu na YT wybierz się na spacer.
  3. Jeśli uważasz, że komuś mogą się przydać moje podpowiedzi – podeślij ten artykuł. Koniecznie napisz dwa słowa o tym co zawiera. Niech spędzą nad nim czas tylko Ci, którzy faktycznie z tych treści skorzystają.

0
    0
    Twój koszyk
    Twój koszyk jest pustyWróć do sklepu